Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
ERCRajd PolskiRAJDY

Historyczne zwycięstwo Miko Marczyka i Szymona Gospodarczyka [FELIETON]

Historyczne zwycięstwo Miko Marczyka i Szymona Gospodarczyka

Nasz „najstrarszy”

O tym, że Rajd Polski jest drugim najstarszym Rajdem samochodowym na Świecie wie każdy kibic rajdowy w Polsce. O tym, że jest to trudny do wygrania Rajd widzą wszyscy zawodnicy, którzy próbowali tego dokonać. Nie ważne czy w swoich początkach – w XX-leciu międzywojennym, czy później w PRL, gdy będąc częścią Mistrzostw Europy ściągał do nas wielu najszybszych kierowców starego kontynentu, chcących zdobyć – jak naiwnie myśleli – „łatwe” punkty.

Rajd Polski miał też swoje słabsze okresy, ostatni w połowie lat ’80 gdy przez dłuższy czas nie był nawet rundą Mistrzostw Europy o najwyższym współczynniku. Nawet wtedy jednak ściągały do Wrocławia (wówczas bazy Rajdu) międzynarodowe gwiazdy, sprawiając, że od 1976 roku nie było polskiego zwycięzcy Rajdu Polski. Tymi ostatnim był duet Andrzej Jaroszewicz z Ryszardem Żyszkowskim, którzy Lancią Stratos fabrycznego zespołu FSO (tak – było coś takiego) dojechali przed hiszpańskim duetem Antonio Zanini i Juan José Petisco.

Wielu próbowało powtórzyć wyczyn Jaroszewicza. Najbliżej w 1986 i 1987 był duet Andrzej Koper i Krzysztof Gęborys, którzy sięgali przez dwa lata po drugie miejsce. Dopiero w 1996 roku, po niezwykle zaciętej i wyrównanej walce, po dwudziestu latach – triumf w Rajdzie Polski odnieśli Krzysztof Hołowczyc z Maciejem Wisławskim. „Hołek” wygrał Rajd Polski jeszcze dwa razy (1998, 2005). Ale nie tylko Olsztynianinowi się to udawało. Po 1996 „Polski” na swoje konto zapisali między innymi Janusz Kulig, Leszek Kuzaj czy Kajetan Kajetanowicz. To właśnie ten ostatni – po wygraniu w 2013 roku po raz trzeci, oddał nasz Rajd ponownie w obce ręce.
Kolejne lata mijały, Rajd Polski, który po 2004 roku opuścił rodzinne, południowe asfalty na rzecz mazurskich szutrów dawał chwałę wielkim nazwiskom jak Hirvonen, Lappi czy Ogier.

Dopiero w po pandemicznej edycji 2021 – zeszłorocznej, tej na 100-lecie Rajdu, wielkie nadzieje zaczęliśmy wiązać z ponownym polskim zwycięstwem w drugim najstarszym Rajdzie Świata. Nadzieją tą był młody Łodzianin – Miko Marczyk, który w 2021 roku realizował swój plan podboju Mistrzostw Europy i rozpoczynając swój II sezon w ERC miał wszystko, żeby powalczyć o najwyższe laury. Do szczęścia zabrakło nie wiele. Miko, pilotowany przez Szymona Gospodraczyka stanął na najniższym stopniu podium.

Czy to w ogóle jest możliwe?

W lutym bieżącego roku Miko Marczyk ogłosił, że w sezonie 2022 opuści ERC, by skupić się na Mistrzostwach Świata w kategorii WRC2. Polscy kibice otrzymali jednak iskierkę nadziei, że poza grudniową Barbórką w Warszawie, zobaczymy Mistrzów Polski choć raz na krajowych oesach. Tym najważniejszym polskim celem był właśnie start w Rajdzie Polski.

Plany Marczyka w WRC2 zakładały między innymi start w Rajdzie Sardynii, który zaplanowany został na zaledwie tydzień przed wycieczką na Mazury. Logistyka startu tydzień po tygodniu, w dwóch bardzo odległych fragmentach Europy nie była łatwa do zaplanowania, a co ważne, start w ERC to też „nie są tanie rzeczy”.

Jednak Miko dał się nam – kibicom i dziennikarzom – poznać jako gość, który zawsze dąży do realizacji obranego celu. Pracując intensywnie nad zebraniem dodatkowego budżetu, na kilka tygodni przed startem imprezy w Mikołajkach ogłosił, że cel został osiągnięty – pojadą z Szymonem w Rajdzie Polski. Radość kibiców podbijana była dodatkowo zapowiedziami, które szczególnie z ust Szymona wprost słyszeliśmy po ogłoszeniu tej radosnej nowiny – „Jedziemy walczyć o zwycięstwo!”

„Zwycięzcy są na mecie”

Wspomniany wcześniej Krzysztof Hołowczyc mawia, że „zwycięzcy są na mecie” i to jego powiedzenie dawno nie było tak trafne jak podczas tegorocznego Rajdu Polski.
78 Rajd Polski w pełni zasłużył na bycie w gronie najlepszych Rajdów w Europie. Podobnie jak podczas dwóch wcześniejszych rund w Portugalii oraz rundy w Hiszpanii, tak i w Polsce rywalizacja przyniosła wiele sensacyjnych rozstrzygnięć oraz wiele dramatów. Już na pierwszym sobotnim odcinku z walki o czołowe pozycje odpadł włoski duet Simone Campadelli – Tania Canton. Ich Skoda Fabia wpadła do bagnistego rowu, z którego kibice wypychali auto przez blisko pół godziny. Z kolei na czele zwycięzca dwóch tegorocznych rund ERC – Nil Solans (z Marciem Matri) od początku narzucił tempo, ale musiał też odpierać ataki bardzo szybkiego Marczyka. Miko z Szymonem wygrywali odcinki specjalne na przemian z Hiszpanami pozostając z nimi w ciągłym kontakcie i zamieniając się na prowadzeniu w całej imprezie.
Przedostatnia próba dnia – odcinek numer 7 – przyniosła kolejne niespodziewane zdarzenie. Nil Solans i Miko Marczyk wypracowali sobie do tego momentu przewagę oscylującą w okolicach dwudziestu sekund. Na niezbyt szybkiej partii odcinka (jak na warunku Rajdu Polski na Mazurach) Hiszpańska załoga wypada z drogi, po tym jak uszkadzają na cięciu zawieszenie – to koniec jazdy dla nich i koniec marzenia o kolejnym zwycięstwie w ERC. Polscy kibice ze spokojem spoglądali na resztę Rajdu, licząc, że Miko Marczyk z Szymonem Gospodarczykiem będą kontrolować sytuację i kolejnego dnia dowiozą zwycięstwo do mety.

Ale blisko osiemdziesiąt kilometrów oesowych, które zaplanowano na niedzielę mogło jeszcze wiele zmienić. Pierwsza pętla przebiegała zgodnie z planem. Miko jechał szybko i pewnie, pozwalając sobie na niewielkie straty czasowe. Przed rozpoczynającym ostatnią pętlę odcinkiem numer 12 Polacy mieli 16 sekund przewagi nad drugimi w klasyfikacji generalnej Tomem Kristenssonem i Andreasem Johanssonem. Wydawało się, że ostatnia pętla to już tylko formalność. Ale to właśnie próba numer 12 sprawiła, że zadrżały nam serca. Skoda Fabia Rally2 EVO, oznaczona numerem 3 zjechała z mety stop z obłokami dymu buchającymi przez otwory wentylacyjne jej pokrywy silnika.

Niemal natychmiast za PKC załoga zatrzymała samochód i rzuciła się do wybierania brudu, błota, trawy i szutru z otworu do chłodnicy. Sytuacja była bardzo poważna, temperatura cieczy chłodzącej osiągała niemal 140 stopni Celsjusza co groziło uszkodzeniem jednostki napędowej i wycofaniem się z Rajdu. Na szczęście szybka reakcja Miko i Szymona, oraz fakt, że brud ten dostał się do zderzaka zaledwie kilometr przed metą odcinka sprawiły, że Skoda bez uszczerbku mechanicznego pojechała dalej.
Dwie godziny później na rynku w Mikołajkach polscy kibice, po raz pierwszy od 9 lat mogli wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego.

Co dalej?

78 Rajd Polski to oczywiście wielkie zwycięstwo Miko Marczyka i Szymona Gospodarczyka. To też znakomite przygotowanie dla nich przed kolejnymi Rajdami w WRC2. Kiedy w latach 2009 oraz 2014-17 Rajd Polski był częścią WRC wielu topowych kierowców porównywało mazurskie odcinki specjalne do oesów Rajdu Finlandii. Drugim Rajdem zestawianymi z imprezą w Skandynawii jest obecny od dwóch lat w WRC Rajd Estonii. To właśnie te dwa Rajdy czekają na polską załogę w następnej kolejności. Zwycięstwo w Rajdzie Polski to zatem dla nich nie tylko doskonałe podbudowanie pewności siebie, ale też znakomity trening przed kolejnymi wyzwaniami. Ten niedzielny triumf odpowiada też moim zdaniem na pytanie o formę Miko w ERC i potwierdza słuszność decyzji o przejściu do WRC2. Teraz uzbrójmy się w cierpliwość i czekajmy na kolejne zwycięstwa – tym razem na poziomie Mistrzostw Świata!



Wybrane dla Ciebie

Zobacz także
Close