
Po beznadziejnych kwalifikacjach Robert Kubica podsumował swój występ w Q1 podczas GP Węgier.
Różnica była całkiem duża, ale było ją już widać w treningach. Balans był ok, ale brakowało mi tempa i docisku. Pod koniec musiałem pozmieniać parę rzeczy, co było desperacją. Nie wyszło, ale nawet gdybym wszystko zostawił tak jak było na początku i tak byłbym ostatni.
Padł również temat jego ogromnej straty do partnera zespołowego:
Gdy tracisz 1.3 sekundy, albo nawet i 0.6 sekundy to jest znacząca strata. Nie mamy kłopotów z balansem ale ciągle się ślizgamy. Jedziesz tak, jak możesz przy tym co masz. W ten weekend docisk był taki jak było widać i trzeba to zrozumieć. Tak jak powiedziałem na początku, jeśli tracisz 1.3 sekundy nie możesz czuć takich samych rzeczy. To jak jeść 3 gwiazdkowe danie i to, które ja lubię. Nie będziesz czuł tego samego. To normalne, że kiedy masz różne odczucia i różne tempo masz różne konkluzje. Z tego co wiem, ustawienia są podobne w obydwu bolidach. Przeprowadziliśmy pewną optymalizację, aby balans był lepszy, lecz poziom docisku wciąż jest ten sam.
Pod koniec podsumowano nadzieje na przyszłość i to co musi być zrobione przed następnym GP.
To co zrobił George z pewnością jest pozytywną informacją dla zespołu. On jest szczęśliwy ze swojego kółka, a ja mam nadzieję, że kiedyś będę miał podobne odczucia, a może nawet lepsze. Wszystko zależy od docisku, ale to było do przewidzania, że będziemy mieli z tym problem. Biorąc to pod uwagę musisz znaleźć konsensus pomiędzy optymalną linią, a nie ślizganie się.