
Już od czasu debiutu na torze nowy samochód zespołu Racing Point narobił niemałego zamieszania z powodu podobieństwa do ubiegłorocznego bolidu Mercedesa. Andrew Green, który jest dyrektorem technicznym w tym zespole przyznał szczerze, że było to lepsze posunięcie niż dotychczasowy kierunek, który nie przynosił oczekiwanego efektu.
„Muszę przyznać, że w niektórych miejscach auto może przypominać zeszłorocznego Mercedesa ale mnóstwo bolidów przypomina inne i nasze działania nie różnią się od tego co robią inni.To co widzimy to zmiana w stosunku do zeszłego roku i jest to świadoma decyzja, w połowie ubiegłego sezonu stwierdziliśmy, że rozwój nie przynosi spodziewanych rezultatów. W najlepszym wypadku ukończylibyśmy mistrzostwa na siódmej pozycji co byłoby trudne do zaakceptowania. Zważywszy na zmianę przepisów w 2021 roku to odpowiednia pora by podjąć duże ryzyko co zrobiliśmy.” – stwierdził Green
„Od wielu lat korzystamy ze skrzyń Mercedesa jednak z roku na rok utrudniało nam to utrudnianie według filozofii Red Bulla czyli dużego nachylenia ponieważ ta skrzynia jest przeznaczona do pracy z inną koncepcją, więc musieliśmy zadać sobie pytanie czy powinniśmy rozwijać samochód według innej filozofii. Mając ich silnik i skrzynię z zeszłego roku postanowiliśmy zaryzykować” – dodał Brytyjczyk
2020 Racing Point RP20 ve 2019 Mercedes W10. #F1 #F1Testing pic.twitter.com/YwjMxSZsSB
— Motorsport.com Türkiye (@motorsportcomtr) February 19, 2020
„Chciałbym się zapytać dlaczego inne zespoły nie zrobiły tego przedtem? Być może to jest coś co powinniśmy zrobić wcześniej, ale niestety nie mieliśmy na to zasobów, które mamy teraz. Zdecydowaliśmy się to zrobić bo to projekt tylko na rok, ponieważ zmieniają się przepisy, więc ryzyko powrotu do punktu wyjścia jest zerowe. Jeśli nie podoba Wam się, że samochody wyglądają tak samo to musicie sprawdzić nowe przepisy bo zmieni się swoboda w projektowaniu i auta będą wyglądać tak samo” -zakończył