
Chwietczuk: przede mną dwa najbardziej intensywne tygodnie w życiu rajdowym
Rajd Śląska to trzeci asfaltowy rajd w cyklu RSMP. Olsztyński kierowca Adrian Chwietczuk dał się poznać jako wyjątkowo szybki zawodnik, pokazując świetne tempo na szutrowym początku sezonu. Wie, że aby dojść do mistrzowskiego poziomu, musi być również skuteczny na „czarnej” nawierzchni.
Podczas ubiegłorocznego Rajdu Śląska rozpoczęła się współpraca Adriana Chwietczuka z Jarkiem Baranem. Od tego czasu wspólnie wystartowali w 15. rajdach, z których tylko jednego nie ukończyli. Ta wysoka skuteczność to efekt wytężonej pracy, jaką zespół i jego kierowca wkładają w przygotowanie do każdego startu. Plan dojścia do poziomu, w którym Adrian mógłby walczyć o mistrzowskie laury, zakładał 3-letnie przygotowania i rozwój. Można powiedzieć, że wszystko idzie w dobrym kierunku – Adrian i Jarek, wspierani przez Hołowczyc Racing, zajmują 4. miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw. W ten weekend będą musieli zachować szczególną koncentrację, bowiem zaraz po zakończeniu Rajdu Śląska załoga od razu przenosi się na… Azory. Wystartują tam w prawdopodobnie najpiękniejszej rundzie mistrzostw Europy.
Adrian Chwietczuk
Przede mną prawdopodobnie dwa najbardziej intensywne tygodnie w życiu rajdowym. Zakończyliśmy testy asfaltowe, w piątek startujemy do Rajdu Śląska. Zaraz po nim przenosimy się na środek Atlantyku na kolejne testy – tym razem szutrowe. Zwieńczeniem tych dni będzie start w Rajdzie Azorów, rundzie mistrzostw Europy. Wrześniowy kalendarz rajdowy pęka w szwach, ale ten rok jest właśnie po to, by zbierać cenną wiedzę, żeby z każdym kilometrem jeździć szybciej. Skoda od Romana Kresty, którą mieliśmy zamówioną na Rajd Śląska, została uszkodzona na testach przed Rajdem Barum. Na Śląsku pojedziemy z autem z zespołu Pieter Tsjoen Racing. Po wykonanej pracy na testach jesteśmy zadowoleni z ustawień, myślę, że mamy dobrą bazę. Cieszę się, że wracamy na południe Polski. Tu debiutowałem z Jarkiem w ubiegłym sezonie i pamiętam, że jechało nam się całkiem dobrze po tych trasach. Poza „klasycznymi” oesami, na tym rajdzie będą aż dwa miejskie odcinki. Każdy taki super oes w samym centrum miasta przyciąga ludzi, którzy być może nigdy w życiu nie widzieli samochodu rajdowego w akcji. A gdy już zobaczą, to – mamy nadzieję – staną się nowymi fanami rajdów!
Jarek Baran
Kiedy mówię o Rajdzie Śląska wiele osób przywołuje wspomnienia dawnych rajdów Wisły. Tak naprawdę to całkowicie inna impreza, która od kilku lat konsekwentnie buduje własną historię. Przeniesienie bazy i startu rajdu bliżej Katowic, co dla promocji tego sportu jest oczywiście doskonałe, sprawia, że sięganie po klasyczne odcinki dawnej Wisły jest niemożliwe. Dla jednodniowego formatu zawodów są one za daleko. W zamian Rajd Śląska wyznacza nowe standardy i ma już chyba własne klasyki. To specyficzne, pagórkowate trasy z ogromną różnorodnością zakrętów i ich sekcji, zmiennością szerokości drogi i przyczepności asfaltu. To sprawia, że nasze notatki są bogate w informacje, a ich czytanie dostarcza wyjątkowych emocji.
Rajd Śląska rozpocznie się „kosmiczną” rampą startową pod samym katowickim Spodkiem. Wieczorem natomiast rozegrane zostanie kryterium pod Stadionem Śląskim w Chorzowie. Jednym słowem piątek należeć będzie do kibiców, którzy będą mogli podziwiać kilkadziesiąt załóg zgłoszonych do rajdu. W sobotę od samego rana zawodnicy wejdą na najwyższe obroty, bowiem już o 8:00 rozegrany zostanie pierwszy odcinek. Każda z dwóch pętli składa się z 4 oesów, w tym najdłuższej w zawodach próby Chybie. Finał zmagań i jednocześnie dodatkowo punktowany Power Stage w okolicach Jastrzębia-Zdroju zaplanowano przed godz.17-tą, a zwycięzcy wjadą na metę w Chorzowie tuż przed zachodem słońca.