
Dlaczego występ Verstappena w GP Austrii był tak niesamowity?
Fani i media na całym świecie zachwycają się wyścigiem w Austrii za sprawą wspaniałej postawy Holenderskiego kierowcy ze stajni Red Bulla. Po bardzo słabym starcie Max Verstappen „wyzwolił w sobie lwa” i pojechał fenomenalny wyścig, szczególnie na drugim stincie. Dlaczego jednak ten wynik jest uważany przez wszyskich za tak wyjątkowy?
Bardzo słaby start i skreślone szanse
Max zaliczył bardzo słaby start. Jak mówił na konferencji prasowej po wyścigu, zbyt bardzo chciał dobrze wystartować i zbyt agresywnie operował sprzęgłem. W wyniku tego, spadł on z drugiej pozycji na siódmą. W tym momencie chyba każdy zwątpił w to, że Max może osiągnąć podium w tym wyścigu. I wtedy zaczęło się to, co wszyscy chcielibyśmy oglądać przez cały sezon, czyli piękne manewry wyprzedzania i nieoczekiwane zwroty akcji. Już na pierwszym stincie na pośrednich oponach kierowca Red Bulla odrobił część strat poniesionych na starcie i przebił się na piątą pozycję.
Perfekcyjne zarządzanie oponami
Verstappen zjechał na pit stop dosyć późno, bo ok. 10 okrążeń po swoich największych rywalach. Jednak na tak gorącym torze, którego temperatura wynosiła 52 stopnie Celsjucsza, było to świetnym wyborem ze strony zespołu. Max natomiast wywiązał się ze swojego zadania jeszcze lepiej, bo pomimo bardzo wysokiego tempa na twardych oponach, utrzymywał on swoje mieszanki w odpowiednim oknie temperatury. To dało mu bardzo dużą przewagę nad rywalami, którzy ze swoimi oponami się męczyli.
Szybkie i zabójcze ataki
Holender znany jest z tego, że ma wielki talent i fantastyczny zmysł do wyprzedzania. Jednak w tym wyścigu przeszedł samego siebie. Udało mu się bez problemu wyprzedzać rywali pomimo słabszego silnika. Co prawda, miał do dyspozycji system DRS i korzystał ze slipstreamu, jednak Max dokonywał tych ataków z tak zabójczą skutecznością, że trzeba mu bić za to brawa i mieć nadzieję, że takich manewrów w tym sezonie obejrzymy jeszcze bardzo wiele.

Chłodna głowa
Kierowca Red Bull Racing zachował w tym wyścigu chłodną głowę. Po fatalnym starcie zresetował swój umysł i pozostał skoncentrowany na odrabianiu strat i przywiezieniu korzystnego wyniku dla zespołu. Co prawda, przy ataku na Leclerca delikatnie przestrzelił punkt hamowania, ale to było raczej spowodowane chęcią rozprawienia się z rywalem niż rzeczywistego błędu spowodowanego zagotowaniem się Holendra.
Niesamowita przewaga… nad kolegą zespołowym
Pierre Gasly był tylko tłem dla swojego kolegi z zespołu, tak jak wygląda to przez cały ten sezon. Jednak w tym wyścigu okazało się to być bardzo bolesne doświadczenie dla Francuza, który został przez Maxa zdublowany! Trzeba być niesamowitym kierowcą, żeby dokonać czegoś takiego tym bardziej, że po pierwszym zakręcie jechali jeden za drugim.

Wszystkie te czynniki wpływają na to, że ten występ Holendra będzie wspominany jeszcze bardzo długo, a wielu fanów na pewno zanotowało sobie jego nazwisko na „listę ulubionych kierowców” po tym wyścigu. Pokazał też szefom innych zespołów, jak wiele warty jest jego talent, co może mieć duże znaczenie tym bardziej biorąc pod uwagę ostatnie spekulacje dotyczące Maxa i jego przejścia do Mercedesa oraz klauzuli, która pozwoli mu opuścić szeregi obecnego zespołu.