
Holender który w tym sezonie prezentuje dojrzalszy styl jazdy dwukrotnie stawał już na podium. W niedzielne popołudnie w Monaco miał jednak pierwszą w tym sezonie realną szansę na zwycięstwo. Plany te pokrzyżował kontakt pomiędzy nim, a Valtterim Bottasem z Mercedesa w Pit lane.

Pomimo 5 sekundowej kary nałożonej przez sędziów, z racji pozycji na torze w zasadzie całą drugą część wyścigu Holender spędził tuż za tylnym skrzydłem Lewisa Hamiltona który zmagał się z oponami. Wywierając presję i próbując wyprzedzić Brytyjczyka, Verstappen mógł sprawić że jego strategia zda egzamin, czego zwieńczeniem była mocno ryzykowna i wątpliwa próba ataku na dohamowaniu do szykany za tunelem.
Po wyścigu Max wydawał się jednak zadowolony
Dobrze się dzisiaj bawiłem. Byliśmy naprawdę konkurencyjni i naciskaliśmy w walce o zwycięstwo. Kiedy jedziesz za Lewisem to wiesz, że będzie ciężko, ale cały czas go naciskałem próbując zmusić do błędu. Zużywał swoje opony bardziej niż chciał, dlatego mogłem atakować. Momentami widziałem, że ma duże problemy i były zakręty, przez które przejeżdżał bardzo wolno. Wtedy ustawiałem się do wyprzedzania. Niestety nie mogliśmy się zbliżyć. Na kilka okrążeń przed końcem zdecydowałem się spróbować. Był kontakt, ale szczęśliwie żaden z nas nie ucierpiał. Kara za wyjazd z boksu jest pechem. Nasi mechanicy nie byli w stanie dostrzec jadącego bolidu w takim tłoku. Nasze tempo było bardzo mocne. Oczywiście wolałbym być na podium, ale czerpałem z tego wyścigu sporo frajdy, czasami się wygrywa, czasami przegrywa. Można powiedzieć, że gdybyśmy mieli kilka okrążeń więcej to bym Lewisa złapał, ale tak czy inaczej dałem z siebie wszystko. Zespół wykonał przez ten weekend znakomitą pracę.