Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
F1GP Belgii

Hazard na Spa. Russell koncertowo ogrywa resztę stawki – podsumowanie wyścigu o GP Belgii

Hazard na Spa. Russell koncertowo ogrywa resztę stawki – podsumowanie wyścigu o GP Belgii

GP Belgii to ostatnie wyzwanie przed letnią przerwą. Zanim kierowcy udadzą się na bardziej lub mniej zasłużone wakacje, muszą zmierzyć się z legendarnym Spa-Francorchamps. Belgijski tor to mieszanka długich prostych i szybkich, trudnych zakrętów. Rzuca spore wyzwanie już na suchej nawierzchni. Jeśli pada – jest tylko trudniej, o czym wszyscy przypomnieli sobie podczas sobotnich kwalifikacji.

GP Belgii, Lando Norris, McLaren
@McLarenF1

Doskonały start Leclerca

Dobry start zaliczył Charles Leclerc, który sprawnie uciekł rywalom. Za jego plecami Sergio Perez walczył o pozycję z Lewisem Hamiltonem, który znacznie lepiej wystartował i wykorzystując przewagę, wyprzedził Meksykanina. Sytuacje skomplikował sobie także Lando Norris, który zaliczył bardzo kiepski start i osunął się aż za jadącego na twardych oponach Carlosa Sainza.

Na starcie próbował przebijać się także Verstappen, który zdołał wyprzedzić Ocona, Albona oraz Alonso i znalazł się za plecami… Norrisa. Obok siebie dość nieoczekiwanie na tym etapie wyścigu znaleźli się zatem najbliżsi rywale w walce o mistrzostwo świata.

Hamilton nowym liderem

Tymczasem na czele stawki Hamilton zbliżył się do kierowcy Ferrari i na trzecim okrążeniu został liderem wyścigu. Leclerc nie miał właściwie żadnych argumentów w walce z rywalem i mógł tylko patrzeć, jak jego tyle skrzydło zaczyna znikać z przodu.

Na trzecim okrążeni Zhou poinformował swoich inżynierów o tym, że traci moc. W bolidzie Chińczyka stwierdzono awarię hydrauliki, przez którą zaczął toczyć się powoli w kierunku alei serwisowej. Po drodze bolid udało się przywrócić do pewnego stopnia sprawności, jednak zdecydowano, że dalsza rywalizacja nie ma sensu i cztery okrążenia później kierowca Stake zakończył wyścig w alei serwisowej.

Wielki pociąg DRS

Na pierwszych okrążeniach stawka był bardzo blisko siebie. Właściwie gdyby nie pojedyncze przypadki, tzw. DRS train mógłby objąć całą stawkę. To oczywiście znacznie utrudniało wyprzedzanie, ponieważ z otwartego tylnego skrzydła mogli korzystać niemal wszyscy.

Dopiero z czasem, gdy pogoń za rywalem z przodu okazywała się bezskuteczna, część kierowców odpuściła, chcąc zadbać o opony, którym wybitnie nie służy przecież bliska jazda za innym bolidem. Tak było m.in. z Oscarem Piastrim, który czaił się za plecami pierwszej trójki, ewidentnie mając chrapkę na kolejne podium.

Pierwsze pit stopy

Worek z pit stopami otworzył Nico Hulkenberg, który jako pierwszy zameldował się u swoich mechaników. Później znaleźli się u nich także kierowcy Williamsa czy startujący na miękkiej mieszance Daniel Ricciardo. Na 12 okrążeniu u swoich mechaników zameldowała się czołówka – Hamilton, Piastri, Russell czy Perez. Jako jedyny na torze pozostał Charles Leclerc. Monakijczyk zjawił się w boksie dopiero okrążenie później, co kosztowałoby go prawdopodobnie pozycje, gdyby nie to, że jego bezpośredni rywale zostali po wyjeździe wstrzymani przez Lance’a Strolla.

Na piętnastym okrążeniu liderem pozostawał Sainz, a za jego plecami nadal podążał Norris. Obaj kierowcy mieli oczywiście przed sobą swoje pierwsze pit stopy. Dalej znajdował się „prawowity” lider wyścigu – Hamilton, a następnie Leclerc i Piastri, który po wymianie opon wyprzedził Pereza.

Ostatecznie Sainz został wezwany do pit stopu dopiero na 20. okrążeniu – jako ostatni kierowca na torze. Hiszpan powrócił do rywalizacji na ósmej pozycji, ale miał przewagę pośrednich opon, podczas gdy niemal wszyscy rywale z przodu mieli założone twarde mieszanki. Jedynym wyjątkiem był Perez, który także miał założone opony z żółtym paseczkiem.

McLaren przyspiesza

Tymczasem Lando Norris po swoim pit stopie zaczął zyskiwać tempo i znajdował się już niemal na tylnym skrzydle Red Bulla Verstappena. Tempo poprawił także jadący z przodu Piastri, który powoli gonił Leclerca. Ferrari, widząc rozwój sytuacji, postanowił ściągnąć Monakijczyka do boksów, tym razem jako pierwszego z czołówki. W jego bolidzie ponownie pojawiła się twarda mieszanka.

Chwilę później ściągnięto do mechaników także lidera wyścigu. Brytyjczyk został obsłużony o sekundę szybciej niż jego rywal, dzięki czemu mógł spokojnie powrócić na tor przed nim. W tym samym Russell zaproponował swoim inżynierom przejazd na jeden pit stop i strategię tę spróbowano zrealizować.

Hazard Russella się opłaci?

Po ostatniej serii pit stopów czołówki liderem wyścigu pozostawał Russell, którego ścigał Hamilton. Na wirtualnym ostatnim stopniu podium stał wówczas Leclerc, który niemal przez cały czas utrzymywał taką samą stratę do poprzedzającego go Brytyjczyka. Czwarty był Piastri, który podczas zjazdu do alei przestrzelił swoje stanowisko, co poskutkowało dłuższym pit stopem i utrudniło mu pogoń za Monakijczykiem.

Samochód Australijczyka był jednak na tyle szybki, że kwestią czasu wydawało się to, kiedy uda mu się zaatakować Ferrari. Stało się to po raz pierwszy na 35. okrążeniu, ale manewr nie zakończył się powodzeniem. Dopiero okrążenie później kierowcy McLarena udało się wyprzedzić rywala i ruszyć w pogoń za Mercedesami. Walka z Leclerkiem zabrała mu jednak na tyle dużo czasu, że wyprzedzenie Srebrnych Strzał wydawało się już całkowicie niemożliwe.

Za plecami pierwszej czwórki Norris nadal ścigał Verstappena. Choć jego McLaren wyglądał na zdecydowanie szybszego, zwłaszcza na prostych, to Holendrowi nadal udawało się sprytnie umykać rywalowi przez kolejne okrążenia i wpaść na metę przed nim.

Wraz z kolejnymi umykającymi okrążeniami, Hamilton sukcesywnie zbliżał się do liderującego Russella. Na cztery okrążenia przed końcem znalazł się w zasięgu DRS i mógł rozpocząć walkę o zwycięstwo. Mercedes zezwolił im na walkę, ale przestrzegł o tym, by nie podejmować żadnych niebezpiecznych manewrów. Wyglądało jednak na to, że Hamilton w ogóle nie będzie mógł myśleć o jakimkolwiek manewrze, bo nie był w stanie zmniejszyć dystansu do swojego zespołowego kolegi poniżej 0,5 s. I choć dwoił się i troił, to musiał uznać wyższość strategii swojego kolegi. To bowiem Russell minął linię mety jako pierwszy i został – dość zaskakującym – zwycięzcą GP Belgii.

Wyniki GP Belgii (aktualizacja 19:10)

Decyzją sędziów George Russell został zdyskwalifikowany z GP Belgii za naruszenie przepisów. Jego bolid nie zmieścił się w wyznaczonych przez FIA limitach wagowych – był zbyt lekki. Tym samym zwycięzcą wyścigu został Lewis Hamilton. Drugie miejsce przypadło Oscarowi Piastriemu, a na podium „wskoczył” Charles Leclerc.

Mercedes wystosował oficjalny komunikat, w którym przyznał się do błędu i poinformował, że zamierza wyciągnąć z niego wnioski. Zespół przyznał, że utrata dubletu jest „frustrująca”, ale zaakceptował karę. W oświadczeniu przeproszono również Russella, który wykonał świetną robotę i stracił zasłużone zwycięstwo nie ze swojej winy.


Więcej o Formule 1 na Rallypl.com

SPRAWDŹ: Formuła 1. Niezbędnik Kibica 2024

Oficjalna strona Formuły 1



Wybrane dla Ciebie