
„Fanaberia”, czyli jak próbowano sprowadzić Formułę 1 do Polski
Wielokrotnie powtarzane twierdzenie, że Robert Kubica jest pierwszym Polakiem w Formule 1, to oczywiście prawda. Jak się jednak okazuje, wcale nie jest naszym pierwszym rodakiem, który wsiadł do bolidu F1. Był nim za to Andrzej Jaroszewicz, który testował auto tej serii wyścigowej jeszcze w 1979 roku. Mało kto wie także, że próbował ściągnąć Formułę 1 za Żelazną Kurtynę.
Andrzej Jaroszewicz w wywiadzie dla TVP Sport:
„Pod koniec lat siedemdziesiątych w Polsce trwała budowa toru w Poznaniu. Kiedy się o tym myślało, automatycznie do głowy przychodziło, że można ściągnąć tu Formułę 1. Nawiązaliśmy kontakty z naszymi przyjaciółmi z Włoch, którzy pomagali mi w czasach, kiedy startowałem w Fiacie, miedzy innymi Giampaolo Dallarą.”
To właśnie Dallara stał za jego znajomością z Walterem Wolfem, z którym polski kierowca zaprzyjaźnił się podczas GP Włoch 1977. Kanadyjczyk poznał go natomiast z Berniem Ecclestonem, który podczas GP Szwecji w 1978 roku wyraził chęć przyjazdu do Polski i obejrzenia toru w Poznaniu. Brytyjczyk miał bowiem w planach przeniesienie rozgrywek także za Żelazną Kurtynę. Ostateczne do Polski przyleciał Wolf.

„Czekałem na niego w Polsce i faktycznie przyleciał. Pojechaliśmy razem do Poznania i spotkaliśmy się z ówczesnym dyrektorem toru. Zaproponowałem, że będę lobbował wyścig Formuły 1 w Polsce, ale myślę, że byłoby dobrze jakbyś dostarczył tu samochód i ja przejechałbym nim parę okrążeń.”
Wolf przystał na tę propozycję. Po przystosowaniu kokpitu do wymiarów kierowcy, samochód przybył do Polski. Jaroszewicz wykonał nim kilka okrążeń na torze podczas Mistrzostw Polski, co według jego relacji, wywołało ogromne wrażenie na zgromadzonych tam kibicach. Spore wrażenie przejazd wywołał także na samym kierowcy, który wspomina, że „skóra pod balaklavą na zakrętach przesuwała mi się w prawo i w lewo”.
„Muszę powiedzieć, że potem miałem trudności z wyjściem z samochodu. Powinienem także dodać, że nigdy nie miałem w planach startów w Formule 1, bo doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że to zupełnie inna dyscyplina sportu. Tu od małego trzeba się ścigać. Nie ma tu też tego romantyzmu, który jest w rajdach. Nie chodziło więc o to, że to ja chciałem dotrzeć do Formuły, ale o to, że chciałem sprowadzić ją do Polski. (…) Gdyby wtedy weszła do Polski, byłaby w niej do dziś, tak jak jest na Węgrzech.”
Po pokazowych jazdach, zaczęto dość intensywne prace projektowe na torze w Poznaniu oraz spotkania z władzami wojewódzkimi. Do Polski przybył także sam Ecclestone, by dać wskazówki odnośnie wymaganych poprawek. Koniec końców, wielkie plany sprowadzenia F1 do Polski nie powiodły się, głównie z powodów politycznych, a sam pomysł uznano za „fanaberię”.
Jaroszewicz próbował ściągnąć Królową Sportów Motorowych także w okolicach roku 2002, kiedy powstały nawet plany nowego, nowoczesnego toru. Tu także pojawiły się problemy. Projekty trudno było osadzić w miejscu Toru Poznań z powodu dużej powierzchni, która była konieczna do jego wybudowania. We wszystko zaangażowany był także sławny projektant torów F1 – Herman Tilke. Oprócz nitki spełniającej wymagania F1, miały pojawić się również inne, np. do rallycrossu.
„W pewnym momencie do Londynu zaprosił nas Ecclestone. (…) Przyjął nas i powiedział, że jeżeli zrobimy ten tor tak, jak on to widzi, to nie ma przeszkód, aby od razu odbywały się tam wyścigi Formuły 1. Rozmowy były więc zaawansowane. Również w Warszawie mieliśmy dużą pomoc. (…) Tilke przyjechał do Polski, pojechaliśmy do Poznania i wszyscy byli pod wielkim wrażeniem.”
Jednak także tym razem, z powodów politycznych, projekt upadł. Przez ten czas pojawiło się wiele pomysłów na tory F1, między innymi: tor w Gdańsku, czy ośrodek Polonez Gate. Każdy z nich, z różnych przyczyn, ostatecznie upada i niestety, nie widać zbyt wielu perspektyw na to, abyśmy oglądali Formułę 1 w naszym kraju w najbliższych latach.
Źródło: sport.tvp.pl