
Finał sezonu. Marczyk i Gospodarczyk wystartują w Rajdzie Barbórka
-Rajd Barbórka to zawsze wielkie święto. Nie tylko pod kątem rajdów samochodowych, ale polskiego motorsportu w ogóle. Pojawiają się tutaj zawodnicy z rajdów, wyścigów, wyścigów górskich, driftu czy rallycrossu i wszystkim zależy na tym, aby pokazać się z jak najlepszej strony na Barbórce. Każdemu zależy na tym, aby znaleźć się na Karowej i zaprezentować tam możliwie jak najlepsze tempo – podkreślił Mikołaj Marczyk.
– My spędziliśmy ten sezon w Rajdowych Mistrzostwach Świata. W Polsce pokazaliśmy się polskim kibicom tylko na Memoriale Kuliga i Bublewicza oraz na Rajdzie Polski. Cieszę się, że na koniec sezonu znów zaprezentujemy się przed naszą rodzimą publicznością. Barbórka zawsze wzbudza ogromne emocje. Regulamin jest tutaj „luźny”, więc często rywalizujemy z o wiele mocniejszymi samochodami, niż na co dzień. Każdy chce się przygotować jak najlepiej i każdy szuka jakichś modyfikacji w sprzęcie – zauważył kierowca ORLEN Team.
– Barbórka jest nieprzewidywalna, ale przez to pasjonująca. Na starcie pojawi się aż 130 samochodów i każdy da z siebie wszystko. My z całą pewnością nie odpuścimy. Postaramy się jechać możliwie jak najszybciej i dać wszystkim kibicom niesamowite show. Do zobaczenia na trasach rajdu i na Karowej! – zakończył najmłodszy mistrz Polski w historii.
– To już mój 15 start w Rajdzie Barbórka, a 5 z Mikołajem. Zawsze jest tak, że kończy się jedna edycja, a ja już nie mogę się doczekać kolejnej. Barbórka zawsze jest inna, niż wszystko dookoła, ale taki jest jej urok. Cieszę się, bo znów wystartujemy w Polsce. Znów będziemy mogli się spotkać z polskimi kibicami. Bo ten rajd – oprócz aspektu sportowego – jest takim podziękowaniem – i dla kibiców i dla partnerów – za to, że byli z nami cały rok – stwierdził Szymon Gospodarczyk.
– Na pewno będzie mroźnie, chociaż może być bardziej sucho, niż zwykle. Pogoda zawsze odgrywa tutaj rolę. Na pewno ten rajd jest pod wieloma względami stresujący. Krótki, wymagający, nie ma miejsca na najmniejszy błąd. No i ten koniec… Karowa. Pełne trybuny, niesamowita atmosfera – klejnot w koronie. Emocje są tam niesamowite i trzeba to wytrzymać. Trzeba znieść presję, która jest tam ogromna. Będziemy walczyć do końca – zakończył pilot Mikołaja Marczyka.