
Złapaliśmy Tomka Kasperczyka na testach przed Rajdem Nadwiślańskim…
Jesteśmy na Spalonej gdzie przygotowujesz się drugiej rundy RSMP.
Przyjechaliśmy potestować przed Rajdem Nadwiślańskim. Generalnie rozgrzewka po ostatnim rajdzie, bo od momentu zakończenia Świdnickiego nie siedzieliśmy w samochodzie rajdowym. Minęło ponad trzy tygodnie, więc fajnie było się coś rozruszać. Pogoda świetna, więc trzeba korzystać.
W 2017 roku zająłeś na Puławach trzecie miejsce, rok temu prowadziłeś, aż do momentu awarii w swojej Fieście R5.
Zgadza się. W 2017 zajęliśmy trzecie miejsce, w 2018 prowadziliśmy w rajdzie, jednak na pierwszym odcinku drugiego etapu awarii uległo koło pasowe alternatora. Niestety musieliśmy się wycofać. Może wspomnienia nie są za dobre, ale chciałbym powtórzyć ten wynik i tym razem bez awarii dowieźć go do mety.
Mówisz, że chciałbyś stanąć w Puławach na najwyższym stopniu, ale konkurencja pewnie ma podobne plany. Czy masz jakiś sposób, antidotum abyś to ty wyszedł zwycięsko z tej walki?
Znalazłem pewien sposób i staram się go realizować przy każdym moim starcie. Przede wszystkim chodzi o dobrą zabawę. Staram się czerpać z jazdy jak najwięcej i to mnie cieszy. Myślę, że to jest najlepsze antidotum aby wygrywać rajdy.
W tym roku Rajd Nadwiślański jest bardzo kompaktowy…
Myślę, że aż za bardzo 😉 . Krótki rajdzik, raptem 100 km. Tak naprawdę jeden dzień ścigania. Trzeba już od samego początku być „wjeżdżonym” i dobrze wystartować do pierwszego odcinka. Pierwsza próba to Urzędów i ponad 15km rywalizacji. Jeżeli prześpisz ten oes, to możesz mieć problem w walce o TOP 3. Dlatego musimy być maksymalnie skoncentrowani od pierwszego kilometra rajdu.