
Mikołaj Marczyk w szczerej rozmowie podsumowuje swój mistrzowski sezon i zdradza plany na przyszłość.
Mikołaj Marczyk potrzebował zaledwie dwóch sezonów startów Skodą Fabią R5, aby zostać najmłodszym mistrzem Polski w klasyfikacji generalnej RSMP. Zapytaliśmy kierowcę zespołu Skoda Polska Motorsport o mijający sezon 2019 oraz plany na przyszłość.
Czy możesz podsumować swój Mistrzowski sezon w RSMP.
– Ten sezon był bardzo udany dla naszego zespołu. Na rundę przed końcem mistrzostw Polski, na dodatek podwójnie punktowaną, udało nam się przypieczętować tytuł Mistrzostw Polski w klasyfikacji generalnej. Tym samym w wieku 23 lat zostałem najmłodszym Mistrzem Polski. Ten sezon układał się dla nas bardzo dobrze. Wygraliśmy w trzech rajdach: w Rajdzie Świdnickim, w rajdzie na Litwie – Elektreny, a także w Rajdzie Śląska. Dwa razy staliśmy na drugim stopniu podium. Tylko raz, gdy złapaliśmy kapcia na Rajdzie Polski wypadliśmy poza podium. Jednak… W momencie gdy patrzymy na ten rok całościowo, wszystko wydaje się być łatwe, chciałbym zwrócić uwagę na Tomka Kasperczyka i Damiana Sytego, którzy nie odpuszczali przez cały sezon. Walczyliśmy z nimi na każdym rajdzie, dodatkowo świetna forma Marcina Słobodziana i Sylwestra Płachytki pokazywała, że ta nasza konkurencja jest mocna. Natomiast myślę, że całościowo pokazaliśmy się z dobrej strony. Do momentu Rajdu Śląska wygraliśmy 34 odcinki specjalne z 69 które się odbyły, co oznacza, że prawie połowa z nich padła naszym łupem. Myślę, że możemy być zadowoleni z przekroju całego sezonu, chociaż ja też popełniałem w nim sporo błędów, których może tak bardzo nie widać w wynikach. Cieszę się, że wyciągałem wnioski z błędów na bieżąco, jednocześnie nie popełniając tych karygodnych, dlatego w ramach mistrzostw Polski nie mieliśmy wypadku i zawsze dojechaliśmy do mety.
…W ten sposób dajemy sobie szansę na przygotowanie się właściwe do kolejnego sezonu, a może nawet jeszcze dodatkowy start w tym roku…
Na Rajdzie Śląska kiedy dotarło do Ciebie, że zdobyłeś tytuł Mistrza Polski?
– Wiedziałem o tym już na mecie Power Staga, po tym jak Tomek Kasperczyk dojechał do mety. Wcześniej policzyłem sobie punkty i wiedziałem, że niezależnie od pozycji Tomka, jeżeli my wygramy w rajdzie i zajmiemy pierwsze bądź drugie miejsce na Power Stage, w ten sposób zdobywamy tytuł. Natomiast jak się okazało cały świat nie widział tego i wszyscy nawet członkowie naszego zespołu, gratulowali nam świetnego Rajdu Śląska. Natomiast ja, kroku po kroku przez naszego koordynatora poprosiłem o policzenie punktów przez organizatorów. Już wjeżdżając na ceremonię mety wszyscy wiedzieli, że zostaliśmy Mistrzami Polski, jednak po drodze jeszcze pytany byłem przez dziennikarzy: jaka strategia na Rajd Dolnośląski, bo brakuje tylko kilku punktów do tytułu. Starałem się odpowiadać kulturalnie, jednocześnie zaczynałem się zastanawiać, czy nie mam jakiś omamów… może źle coś policzyłem… gdy wszyscy się na mnie krzywo patrzyli, jak opowiadałem, że już chyba jesteśmy Mistrzami Polski. To się potwierdziło na mecie.
Uważam, że my jako Polacy startujemy w dość zróżnicowanych rajdach, np obecnie są dwa rajdy szutrowe, pięć rajdów asfaltowych, dzięki czemu całościowo i kompleksowo przygotowujemy się, żeby potem rozwijać się na arenie międzynarodowej…
Bardzo żałujesz swojej nieobecności na Rajdzie Dolnośląskim? Doświadczenie zebrane na tym rajdzie w tak trudnych warunkach chyba mogłoby zaprocentować w przyszłości.
– Oczywiście, że żałuje! Chciałbym wystartować w każdym rajdzie, tym bardziej że jadę cały cykl Mistrzostw Polski, to naturalne jest dla mnie aby ten cykl ukończyć, natomiast nie było takiej możliwości. Dobrze by było wystartować w Rajdzie Dolnośląskim, ponieważ: to był bardzo długi rajd, rajd z nocnymi odcinkami w trudnych warunkach na terenach, które bardzo lubię. Natomiast wraz z całym zespołem staramy się podejmować takie decyzje, które będą najlepsze dla naszego rozwoju, dla tego co chcemy robić w przyszłości. W ten sposób dajemy sobie szansę na przygotowanie się właściwe do kolejnego sezonu, a może nawet jeszcze dodatkowy start w tym roku (red. Rajd Węgier), więc myślę że dla wszystkich kibiców, którzy życzą mi aby rozwijał się na arenie międzynarodowej jest to zrozumiałe, że nie mogliśmy się tam pojawić. Tak to niestety wygląda. Byliśmy na rajdzie jako kibice. Proszę mi wierzyć, że ja dość mocno cierpiałem nie móc stać na stracie w rajdówce. Z jednej strony kibicowałem naszym polskim załogom w walce z Bryanem Bouffierem i Xavierem Panseri. Sylwek Płachytka i Marcin Słobodzian pokazali wspaniałą formę i zaprezentowali się ze świetnej strony. Mam nadzieję, że jako kibic rzadko będę bywał na rajdach, ponieważ lepiej czuje się za kierownicą samochodu rajdowego.
Rundy RSMP 2019 były dość zróżnicowane. Kompaktowy Rajd Śląska, gdzie właściwa rywalizacja obejmowała jeden dzień rajdowy, z drugiej strony trzydniowy Rajd Polski czy Dolnośląski. Który format rajdów lepiej Ci odpowiada?
– Każdy format rajdów ma swoje plusy i minusy. W rajdach sprinterskich, kompaktowych od samego początku musimy cisnąć na maksa, nie mamy miejsca aby popełnić jakikolwiek błąd. Dłuższy rajd, jak np. Rzeszowski czy Polski on już pozwala na różnego rodzaju taktykę. Czasami nawet jak utracimy tempo, to jesteśmy jeszcze w stanie w całym rozrachunku osiągnąć wyższe pozycje. Więc, wszytko ma swoje plusy i minusy. Zawsze staram się dostosować do tego, co organizatorzy nam przygotują i nie jest to tak, że jestem konkretnym zwolennikiem jednego formatu rajdu.
Z zewnątrz auto przeszło tylko delikatny face lifting, tak jak cywilna odmiana Skody Fabii, natomiast jeżeli chodzi o konstrukcje, zawieszenie, praca silnika, skrzyni biegów, hamulec ręczny czy pedały, to zupełnie inny samochód…
Czy myślisz, że większa ilość rajdów szutrowych w ramach RSMP byłoby dobrym pomysłem?
– Oczywiście, że tak, ponieważ jeżeli mielibyśmy pół szutrowego , pół cyklu asfaltowego, to każdy kierowca, który wywodzi się z mistrzostw Polski, miałby dużo łatwiej stawiać kolejne kroki np. w mistrzostwa Europy czy mistrzostwach Świata. Uważam, że my jako Polacy startujemy w dość zróżnicowanych rajdach, obecnie mamy dwa eliminacje szutrowe i pięć rajdów asfaltowych, dzięki czemu całościowo i kompleksowo przygotowujemy się do tego, żeby potem rozwijać się na arenie międzynarodowej. Dajmy na to… Kierowcy w Skandynawii nie jeżdżą raczej po asfaltach, a kierowcy np. we Włoszech czy we Francji rzadko jeżdżą po szutrach. W Polsce mamy fajny pakiet przygotowawczy i jestem zwolennikiem aby tego było w wyrównanej ilości.
…co oznacza, że w tym miejscu powinniśmy mieć ok 70-80 km/h, a na wejściu w zakręt mieliśmy 160 km/h…
Skupmy się teraz na Twojej przyszłości. Marzysz o ERC, my także chcielibyśmy śledzić jak stawiasz kolejny krok milowy w swojej karierze. Jakie są szanse, że w przyszłym roku zobaczymy Mikołaja Maryczka w Mistrzostwach Europy?
– Ciężko mi to ocenić. Mam dużą wolę aby tam startować. Wydaje mi się, że sportowo wraz z Szymonem i całym zespołem zrobiliśmy wszystko co się dało, aby pokazać że na to zasługujemy. W tym roku jest mi o tyle łatwiej, że w tej walce o przyszły rok nie jestem sam. Nasi partnerzy, którzy z nami są wyrazili dobrą wolę do tego aby wspierać nasze starty dalej, co jest dla mnie wielką radością i satysfakcją, że partnerzy chcą być ze mną w moich dalszych krokach. Ja mam zamiar je postawić, chciałbym, marzyłoby mi się to. Na tą chwilę ciężko byłoby mi ocenić ile procent szans mamy aby wystartować, ale wierzę w to że wystartujemy. Dokładam wszelkich starań aby tak się stało.
Czy przed co-drive na Arenie w Dusznikach miałeś okazję wcześniej zapoznać się ze Skodą Fabią R5 Evo? Jakie są twoje odczucia?
– Miałem okazję do krótkich testów podczas prezentacji tego auta. Jestem pod dużym wrażeniem, ponieważ z zewnątrz auto przeszło tylko delikatny face lifting, tak jak cywilna odmiana Skody Fabii, natomiast jeżeli chodzi o konstrukcje, zawieszenie, praca silnika, skrzyni biegów, hamulec ręczny czy pedały, to zupełnie inny samochód, więc dla mnie jako kierowcy będzie to też z pewnością wyzwanie.
Natomiast tych odcinków było kilka w tym roku, więcej niż w przeszłości, 34 odcinki były wygrane jednak rzadko jest tak, że na całym oesie robię wszystko idealnie…
Wróćmy na chwilę do startu w Rajdzie Barum. Opowiedz co tam się wydarzyło.
– W Rajdzie Barum popełniłem błąd, ponieważ chciałem się jak najlepiej przygotować do odcinka Kostelany, którego wcześniej nie znałem, to była na dodatek część leśna, która nigdzie nie była nagrana na żadnych onboardach. Pierwszy raz widziałem ten oes podczas zapoznania. Starałem się bardzo detalicznie opisać trasę przejazdu, dlatego że wydawało mi się, że w nocy ciężko będzie zobaczyć każdy szczyt, przejście. Chciałem zrobić ten opis teoretycznie bardziej precyzyjny niż zawsze. Zanim jednak dostaliśmy się do wieczornego przejazdu… do którego ostatecznie się nie dostaliśmy, ponieważ popełniliśmy błąd; musieliśmy ten oes przejechać w dzień. Zakręt był za szczytem, niewidoczny… Byłem przekonany, że to będzie zakręt siedem lewy, który jest najszybszy w mojej skali, a który przejechaliśmy chwilę wcześniej. Nawet go nie poczułem z perspektywy rajdówki, bo tak detalicznie podszedłem do tego opisu i wpadliśmy w zakręt cztery lewy przy średniej prędkości zakrętu maksymalnego, co oznacza, że w tym miejscu powinniśmy mieć ok 70-80 km/h, a na wejściu w zakręt mieliśmy 160 km/h. Całe szczęście była tam skarpa i ten wypadek nie miał żadnych konsekwencji zdrowotnych dla mnie i Szymona, natomiast pokazał jak rajdy są niebezpiecznym sportem, jak czujni zawsze musimy być, jak musimy być dobrze przygotowani.
Na pewno wystartujemy w Barbórce Warszawskiej. To jest mój ulubiony rajd. Rajd do którego tak bardzo lubię wracać. Położony najbliżej koło mojego rodzinnego domu – Łodzi.
Z perspektywy całego sezonu, czy jesteś w stanie ocenić który rajd lub pojedynczy odcinek specjalny mogłeś pojechać szybciej bądź lepiej?
– Myślę, że jest niewiele odcinków, które pojechałem idealnie, natomiast uważam, że były takie oesy na których pojechaliśmy bardzo szybko w tym sezonie. Oceniam, że oes Rościszów – Walim z Rajdu Świdnickiego pojechaliśmy dobrym tempem, Wolibórz – Jodłownik, który nam także bardzo przypadł do gustu, odcinek Olecko na Rajdzie Polski w drugiej pętli – naprawdę tam dawaliśmy z siebie wszystko, to było 28 kilometrów szybkiego odcinka specjalnego. Paradoksalnie. Czasami jest tak, że tam gdzie ja daje z siebie wszystko i cisnę na maksa, to tego nie widać aż tak bardzo w wynikach, a czasami wygrywamy jakiś odcinek, a ja wiem, że jeszcze się coś dało wycisnąć z niego. To jest ciekawe z mojej perspektywy. Natomiast tych mocnych odcinków było kilka w tym roku, więcej niż w przeszłości, 34 odcinki były wygrane natomiast rzadko jest tak, że na całym oesie robię wszystko idealnie.
Czy oprócz ewentualnego zagranicznego startu, planujesz także występ w Barbórce Warszawskiej?
– Na pewno wystartujemy w Barbórce Warszawskiej. To jest mój ulubiony rajd. Rajd do którego tak bardzo lubię wracać, położony najbliżej koło mojego rodzinnego domu – Łodzi (100 km od Łodzi). Ścigamy się w Warszawie. Próby są techniczne, które mi bardzo odpowiadają, z których się wywodzę. Uważam, że dobry kierowca rajdowy musi sobie radzić na takich odcinkach specjalnych i na pewno wystartujemy w Rajdzie Barbórka Warszawska.
Mikołaj, dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Artur Jasiński