
W sezonie, w którym połowa rajdów nie mogła się odbyć powstała nowa inicjatywa, jaką jest Rally Park Kaczyce. Po kilku miesiącach w końcu udało mi się tam wybrać. Czy było warto? I to jeszcze jak!
Rally Park powstał na terenie byłej kopalni węgla kamiennego Morcinek w Kaczycach. Po raz pierwszy miałem przyjemność odwiedzić to miejsce, gdy kilka lat temu Automobilklub Cieszyński organizował tam KJS’y. Właśnie tam stawiałem swoje pierwsze kroki, ucząc się rajdowej sztuki. Od tego czasu jednak wiele się zmieniło, a wręcz można stwierdzić, że wszystko. I fakt, że sam zrezygnowałem ze startów, jest zmianą najmniejszą i najmniej istotną.

Ogromny potencjał
Wspominany AK korzystał z małej części potężnego terenu należącego do kopalni. Na organizację typowo KJS’owych kręciołków to wystarczało. Następnie dobry użytek z większej części tego terenu robił obecny Rajdowy Puchar Śląska, który jednak w tym sezonie zupełnie zrezygnował z organizacji czegokolwiek związanego z motorsportem. Lokalni miłośnicy rajdów postanowili pójść w ich ślady sprzed lat i stworzyć coś, czego fani adrenaliny potrzebowali jak powietrza.

Koronaświrus nas wykańczał
Ten rok dla fanów motorsportu nie był łatwy. W ciągu całego sezonu imprez rajdowych było jak na lekarstwo. Szczególne powody do narzekań mieli amatorzy, których rajdówki zaczęły okupować pajęczyny, a zamiast zawodów w realnym świecie musieli się zadowolić tymi w świecie wirtualnym. Śmiem przypuszczać, że między innymi to było motorem napędowym dla chłopaków, którzy zmienili zaniedbany teren byłej kopalni w istny park motorsportowej rozrywki.

Kiedyś to było… gorzej
Kilkukrotnie przemierzałem dróżki na terenie kopalni w rajdowym tempie i to różnymi samochodami. Dwie rzeczy zapadły mi w pamięć. Po pierwsze – świetne techniczne trasy. Po drugie – ich stan techniczny, który dewastował zawieszenie, jak Pudzian Najmana. Na szczęście to już historia, bo grupa zapaleńców doprowadziła te drogi do stanu, który jest co najmniej na przyzwoitym poziomie. Teraz swobodnie można wybrać się tam nawet cywilnym samochodem, który nie ma płyty pod silnikiem.

Rally Park – Jedna pętla wystarczyła
Wstyd się przyznać, ale mimo iż miejsce to jest oddalone od mojego domu mniej więcej o 50 km, to dotarłem tam dopiero na ostatnią rundę, którą stanowiła 1 Barbórka Kaczycka. I kompletnie nie dlatego, że nie miałem motywacji, aby tam pojechać. Po prostu wiecznie coś wypadało w terminie zawodów. Najczęściej wspólnie ustaliliśmy z żoną – gdy byłem pod wpływem – że wtedy i wtedy będziemy robić to a to. Najczęściej tak się składało, że to właśnie był termin zawodów, o czym przypominałem sobie kolejnego dnia. Ostatecznie stojąc na przegranej pozycji, spędzałem dzień w inny sposób, ale nieważne.
Tym razem mimo napiętego grafiku udało mi się pojechać wraz ze znajomym na upragnione zawody. Mogłem sobie pozwolić na obejrzenie tylko jednej pętli. Impreza odbywała się bez kibiców i w pełnym reżimie sanitarnym. Mimo wszystko pokochałem to miejsce. Luźna atmosfera, rozpalone ognisko, na którym ludzie robili sobie kiełbaski i zacięta rywalizacja to coś, czego nie doświadczyłem od dawna.

Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że ten wyjazd był tego wart i choć oczy rajdowego środowiska były głównie skierowane tego dnia w kierunku rywalizacji bogatszych zawodników na torze Modlin, to miałem ogromną przyjemność spędzić czas w Kaczych, śledząc zupełnie inne, być może nawet ciekawsze zawody. I chciałbym Wam również z największą przyjemnością polecić wizytę w tym miejscu, aby na własnej skórze poczuć panującą tam atmosferę, a może i zakosztować postawionej na wysokim poziomie rywalizacji. A wierzcie mi na słowo – panująca tam atmosfera jest absolutnie niepowtarzalna. Gdy jeszcze w to miejsce będą mogli zawitać kibice, to będzie już w ogóle cud miód i orzeszki 😉