
Sezon rajdowy w Polsce oficjalnie można uznać za zakończony. Choć mistrzowskie szarfy zostały rozdanie już dwa tygodnie temu, na zawodników i kibiców czekał jeszcze Rajd Barbórka, rozegrany w minioną sobotę w Warszawie. Powrót odcinka na torze wyścigów konnych na Służewcu, oraz start pod galerią Młociny to zmiany, jakie przygotowali organizatorzy w stosunku do ubiegłorocznej edycji.
Wśród 102 załóg, walczących przede wszystkim o dostanie się na ulicę Karową, znaleźli się także Mistrzowie Polski klasy HR2: Michał i Jacek Pryczek. Dla rodzinnego duetu Barbórka okazała się prawdziwą oponiarską ruletką, która zadecydowała o końcowym wyniku. Znacząca okazała się już pierwsza próba na torze Modlin, której trasa z powodu opadów deszczu zamieniła się w lodowisko. Po jej dwukrotnym przejeździe, załoga Subaru Historic Rally Team widniała na 44 miejscu w klasyfikacji generalnej. Próby na Bemowie i Służewcu pozwoliły wspiąć się o kilkanaście miejsc do góry, jednak 40 sekundowa kara oznaczała ostatecznie 35 miejsce w Rajdzie Barbórka.
Cel został jednak osiągnięty i granatowe Subaru w fabrycznych barwach 555 kibice mogli oglądać podczas Kryterium Asów na ulicy Karowej. Ten ostatni odcinek w sezonie Michał z Jackiem pojechali nie zważając na wykręcony czas i zajęte miejsce, ale ciesząc oko zgromadzonej w centrum Warszawy publiczności.
Michał Pryczek:
Do ostatnich chwil przed startem zastanawialiśmy się czy jechać szybko, czy dla kibiców, ale ostatecznie wyszło pół na pół. Niestety już na pierwszym odcinku okazało się, że warunki nie będą równe dla wszystkich. Część załóg zdążyła przejechać po suchym, a my trafiliśmy na mokry tor. Nie do końca trafiliśmy z oponami, które na Modlinie zachowywały się jak plastikowe i tam niestety straciliśmy tak naprawdę szanse na dobry wynik. Później było już lepiej, ale poniesionych strat nie udało się odrobić. Po serwisie wyjechaliśmy znów na deszczowych oponach, ale okazało się, że na Służewcu zaczęło kropić dopiero po naszym przejeździe. Taka jest jednak Barbórka, loteria pogodowo-oponiarska, w której nam tym razem nie udało się poprawnie trafić.
Udało się za to dostać na Karową, która w tym roku choć była ciepła, to jednak bardzo śliska. Wiedzieliśmy jednak, że nie jesteśmy w stanie podjąć walki z konkurentami w nowszych i mocniejszych samochodach, więc od początku planem było podziękować kibicom za cały rok i zrobić kilka beczek więcej. 🙂
Jacek Pryczek:
Od samego początku jechaliśmy z przygodami. Już w piątek, podczas odcinka testowego nie założyliśmy elektrowni, ponieważ gdy wyjeżdżaliśmy z serwisu było jeszcze jasno. Kolejka chętnych do startu była jednak tak długa, że nim przyszła nasza kolej, zrobiło się całkowicie ciemno. W sobotę z rana zaczęła się loteria oponiarska. Mieliśmy jechać na super miękkich oponach, następnie zmieniliśmy je na miękkie docięte, ale dowiedzieliśmy się, że na Modlinie zaczyna padać, więc w ostatniej chwili założyliśmy deszczówki. Wydawało się, że będzie to odpowiednia opona, jednak tor na Modlinie okazał się tak śliski, że straciliśmy znacząco czas do kolegów z samochodów jadących w HRSMP i samochodów napędzanych na jedną oś, którym udało się pojechać jeszcze po suchym torze. Bemowo pojechaliśmy już swoim standardowym tempem, poświęcając sekcję szutrową na jazdę bokiem dla kibiców.
Podczas serwisu był czas, aby zastanowić się nad zmianą opon, ale ostatecznie mieliśmy nadzieję, że powtórzy się sytuacja z Modlina i na Służewcu trochę popada. Okazało się, że odcinek w trakcie naszych dwóch przejazdów był całkowicie suchy, a krople deszczu pojawiły się tuż po naszym przejeździe. Choć wynik w całym rajdzie nie był zachwycający, to na osłodę pozostał fakt dostania się na Karową, gdzie udało nam się pojechać czysto, a dodatkowo zrobić małe show dla kibiców.
Partnerami zespołu Subaru Historic Rally Team są: Pro Rally School, MTS Subaru Dzierżoniów, Race Day, Steelum.