
Wygięty wahacz stanął Kubie Przygońskiemu oraz Timo Gottschalkowi na drodze do dobrego wyniku na drugim etapie rajdu Kataru. Podczas pierwszej tegorocznej edycji Pucharu Świata cross country, polsko-niemiecki duet w połowie odcinka musiał uporać się z usterką dojeżdżając na metę na 10. pozycji. W klasyfikacji generalnej zawodnicy ORLEN Team zajmują 7. miejsce. Liderem rajdu pozostaje Nasser Al-Attiya.
W poniedziałek kierowcy rywalizowali na trasie odcinka specjalnego liczącego 334 kilometry. Jest to drugi pod względem długości OS – nieco dłuższy będzie 3. etap (340 km). Przygoński i Gottschalk w połowie dystansu zaliczyli awarię, której usunięcie kosztowało ich sporo czasu. Do momentu usterki zawodnicy ORLEN Team jechali dobrym, równym tempem, plasując się na czołowych pozycjach.
– Po wczorajszych zmianach ustawień samochód dobrze się prowadził, z czego bardzo się cieszę. Niestety w jednym miejscu wskoczyliśmy w głęboką dziurę, jechaliśmy trochę za szybko i zgięliśmy wahacz. Musieliśmy się zatrzymać, żeby go wymienić, co nie było łatwe, ponieważ trudno było nam go wyjąć z ramy. Na szczęście mieliśmy zapasowy i udało nam się go zreperować. Cieszę się, że jesteśmy na mecie, bo to był zwariowany dzień. Cały czas poznajemy samochód i nadal jesteśmy w grze, potrzebujemy po prostu więcej kilometrów, żeby zgrać się z naszym nowym autem – powiedział po etapie Kuba Przygoński.
Zwycięzcą odcinka został Nasser Al-Attiya, który tym samym umocnił się na prowadzeniu w całym rajdzie. Katarski kierowca ma obecnie ponad godzinę przewagi nad drugą załogą. Kuba Przygoński i Timo Gottschalk stracili w poniedziałek do triumfatora 1:49:39s. W klasyfikacji generalnej ich strata
do lidera to dwie godziny.