
Sainz: „Ubrałem czerwony kombinezon i wtedy pomyślałem, że to się dzieję naprawdę”
Carlos Sainz pożegnał sezon 2020 podczas, tradycyjnego już, eventu bożonarodzeniowego w rodzinnym Madrycie, razem ze swoim głównym sponsorem – marką Estrella Galicia 0.0. Hiszpan wspominał ostatnie dni spędzone w Woking z zespołem McLarena. Przede wszystkim jednak, opowiadał o swojej najbliższej przyszłości – przesiadce do Ferrari.
Sainz, zapytany o to, jaką ocenę wystawiłby sobie za ten rok stwierdził, że byłaby to dobra nota. Podkreślił jednak, że miniony sezon był ciężki i napotkał na wiele przeszkód, które wydawały się w pewnym momencie nie mieć końca. Jednak kiedy zła passa minęła, Hiszpan nabrał tempa i zdołał powtórzyć swoje szóste miejsce w klasyfikacji generalnej. Również McLarenowi udało się prześcignąć najbliższych rywali i zapewnić sobie trzecią lokatę w klasyfikacji zespołowej. Czas spędzony w Woking nieuchronnie dobiegł jednak końca. Zawodnik spędził ze swoją ekipą jeszcze kilka ostatnich dni. I według niego to właśnie ludzi – pracowników i kibiców McLarena – będzie mu brakowało najbardziej.
Kierowca z Madrytu kilka dni temu odwiedził także swój nowy sportowy dom – fabrykę Ferrari w Maranello. Opowiedział również kilka słów o tym, jak przebiegały negocjacje z włoskim zespołem po powrocie z Australii.
Dostałem swój własny kombinezon. Jeszcze taki bez sponsorów, ale szyty na miarę, żeby pasował. Wtedy pomyślałem sobie „to się dzieje naprawdę”. Ubrałem go, wsiadłem do auta i okazało się, że zapomniałem kasku. Musiałem pożyczyć go od Marca Gene. Szkoda, że nie było tam lustra i zobaczyłem się dopiero na zdjęciach w sieci.
Wszystko działo się tak szybko. Wróciliśmy z Australii i do 15 maja siedzieliśmy na kwarantannie. Dla mojej rodziny nie był to jednak nudny czas. Zaliczyliśmy wiele rozmów na Zoomie, Team’sie i tym podobnych komunikatorach.
Sainz, pomimo kiepskiego wyniku Scuderii w tym roku, nie załamuje rąk. Podczas piątkowej wycieczki po fabryce nie mógł jeszcze przystąpić do pracy, a jedynie poznawał ludzi, z którymi teraz będzie współpracować. Zapewnił jednak, że od stycznia będzie pomagał Ferrari wychodzić z „dołka”. Zauważył także, że ekipa powoli zaczęła tego dokonywać pod koniec sezonu, kiedy wyraźnie poprawiła swoje auto.
Na konferencji nie zabrakło także pytań o powracającego do stawki Fernando Alonso. Dwukrotny mistrz świata sam jeździł przecież w barwach wierzgającego rumaka. Sainz stwierdził jednak, że nie udało im się dotąd porozmawiać o Ferrari.
Nie rozmawialiśmy jeszcze [z Fernando], ale na pewno porozmawiamy o mojej przeprowadzce. Ferrari bardzo zmieniło się od 2014 roku, więc obecny zespół nie ma wiele wspólnego z tym, w którym jeździł Fernando. To, co się w nim nie zmieniło to jednak jego duch i to, co wyzwala w swoich kibicach.
Choć to Charles Leclerc jest wychowaną przez Ferrari gwiazdą, to kierowcy nie otrzymali kontraktów z wyszczególnieniem tego, który z nich jest liderem. Szef ekipy – Mattia Binotto, potwierdził, że otrzymają oni wolną rękę, jeśli chodzi o ściganie w sezonie 2021. Sainz podkreślił, że obaj są tam w tym samym celu – aby pomóc ekipie. Przyznał także, że Monakijczyk różni się od jego poprzedniego partnera zespołowego, Lando Norrisa.
Nie patrzy na mnie w żaden inny sposób, odkąd dowiedział się, że będziemy razem jeździć. Nie rozmawiamy zbyt wiele, zazwyczaj przed hymnem dwie lub trzy minuty. To wszystko. Dobrze się jednak dogadywaliśmy odkąd pojawił się w F1. Na pewno jest dużo poważniejszy i cichszy od Lando i ode mnie.
Ferrari dla wielu kierowców jest, było i będzie wielkim marzeniem. Również Sainz potwierdził, że obecna sytuacja to dla niego spełnienie marzeń i zrobi wszystko, by móc wygrywać w samochodach z Maranello.
Ilekroć marzysz o Ferrari, marzysz o wygrywaniu. To idzie ze sobą w parze. Moim marzeniem zawsze było wygrywać z Scuderią i, choć oczywiście będzie to skomplikowane, to dam z siebie wszystko. Mamy długą drogę do przebycia, sporo restrukturyzacji, dużo poprawek. Jednak wygrywanie to ostateczny cel i będę próbował go osiągnąć.
To, co najbardziej liczy się w F1, to wyniki. Mieszkanie w Anglii poskutkowało bliską relacją z zespołem i, dzięki tej wspólnej pracy, zdobywaniem podium. Celem jest więc zrobić to samo, ale w nowym środowisku. Zabieram tam ze sobą swoją filozofię pracy i mam nadzieję, że to ponownie zadziała.
Bycie kierowcą Ferrari ma swój specyficzny wymiar. Moim celem jest jednak pozostać niezmienionym. Nie zmienię swojego sposobu bycia ani swojej osobowości. Ten krok to klucz do mojego postępu w F1 i nie ma w Maranello nic, co by mnie przerażało.
Dla Sainza będzie to siódmy sezon w karierze i czwarty zespół, w którego barwach będzie jeździć. Wcześniej spędził dwa i pół roku w Toro Rosso, półtora roku w Renault i dwa ostatnie lata w McLarenie. Najlepiej poradził sobie oczywiście w tym ostatnim, dwukrotnie zajmując szóste miejsce w klasyfikacji generalnej. Przed nim jednak największe dotychczas zadanie – musi pomóc Ferrari wrócić do czołówki i pokonać Leclerc’a na jego własnym terenie.
Źródło: marca.com