
Ponad pięć tygodni temu zakończył pan start w Rajdzie Szwecji. Jak wyglądał ten okres w kontekście przygotowań do Rajdu Korsyki, który rozpocznie się 6 kwietnia?
Łukasz Pieniążek: Przede wszystkim spędziłem ten czas na przestawieniu się z luźnej nawierzchni na asfalt. Przyjąłem plan treningowy i go realizowałem – od ćwiczeń na symulatorze w domu przez jeżdżenie gokartem na torze wyścigowym aż po testy w samochodzie we Włoszech. Ale głównie ćwiczyłem na symulatorze, bo to jest coś, co mam dostępne na co dzień. Dwa tygodnie przed rajdem mieliśmy okazję testować auto we Włoszech.
Treść pod reklamą
I jak?
Łukasz Pieniążek: Bardzo dobrze. W trakcie tych dwóch dni jazd bardzo wiele się dowiedzieliśmy. Przetestowaliśmy sporo różnych rozwiązań i jestem naprawdę z tego zadowolony. Dużo zmieniliśmy w ustawieniach auta i sądzę, że powinno to dobrze działać na Korsyce. Jestem pewien, że będzie lepiej, niż w zeszłym roku.
A jak dużo czasu zajmuje kierowcy przestawianie się ze śniegu na asfalt?
Łukasz Pieniążek: Wraz z doświadczeniem ta przesiadka jest łatwiejsza, bo gdy zaczynałem jeździć było to znacznie trudniejsze. Wiadomo, że dziś jestem na innym etapie i muszę od pierwszych kilometrów po przesiadce czuć się dobrze w samochodzie. Zresztą w ubiegłym sezonie jechaliśmy w Rajdzie Katalonii – w tym też tam wystartujemy – a to rajd, który ma dwie różne nawierzchnie. Jednego dnia jedzie się po szutrze, a następnego po asfalcie i nie ma czasu na trenowanie, tylko trzeba od razu po zmianie nawierzchni jechać na sto procent. Odbywałem w przeszłości takie treningi, gdy miksowaliśmy nawierzchnię i to pomogło mi w tym, że dziś taka zmiana jest dla mnie łatwiejsza.
W Rajdzie Szwecji pan debiutował, ale Korsyka to już nie jest obcy teren.
Łukasz Pieniążek: Tak, oczywiście, startowaliśmy tam w ubiegłym roku. To był wtedy w ogóle mój pierwszy rajd w aucie z napędem na cztery koła, więc porwałem się naprawdę na trudne zadanie, bo przecież to jest jeden z najtrudniejszych rajdów asfaltowych na świecie.
To prawda, mówi się o nim, że to rajd dziesięciu tysięcy zakrętów.
Łukasz Pieniążek: Z jednego zakrętu wjeżdża się w drugi, niektórym może nawet zrobić się niedobrze. Te trasy są bardzo techniczne, ale sądzę, że będzie mi dużo łatwiej, niż w ubiegłym roku. Wtedy mieliśmy sporo różnych trudności, m.in. przez cały rajd były problemy z mocą samochodu, czy z jego ustawieniem. Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej, zresztą na testach sprawdziłem i widzę, że auto świetnie się prowadzi. Wykorzystam tę wiedzę.
Po Rajdzie Szwecji nie był pan zadowolony ze startu. Sporo czasu zajęła analiza?
Łukasz Pieniążek: Tak, dużo analizowałem naszą jazdę na poszczególnych odcinkach specjalnych i mam wnioski. Jeśli chodzi o wynik to rzeczywiście nie jestem zadowolony, ale po analizie widzę dużo pozytywów. To był nasz pierwszy start w Mistrzostwach Świata na śniegu, a trzeba pamiętać, że inni zawodnicy mieli przewagę znajomości tras, czy doświadczenia na tej nawierzchni. Ciekaw jestem teraz jak wejdziemy w rajdy, w których startowaliśmy w zeszłym roku. Mam nadzieję, że będziemy umieli wykorzystać to doświadczenie i zanotujemy postęp.
Jak spędzi pan ostatnie dni przed Rajdem Korsyki?
Łukasz Pieniążek: Teraz jestem we Włoszech i mam kilka dni na regenerację. Jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, to wszystko, co miałem zrobić, już zrobiłem. Chcę ze świeżą głową i głodem jazdy pojechać w piątek na Korsykę, by tam dobrze przepracować tydzień, który zostanie do rozpoczęcia rajdu.