
Za nami pierwszy sprint w tym sezonie. Po niesamowicie emocjonujących, piątkowych kwalifikacjach, ciężko było określić kto jest faworytem do zwycięstwa na skróconym dystansie wyścigu. Biorąc pod uwagę stosunkowo niecodzienny układ startowy, z Lando Norrisem startującym z pierwszej pozycji, równolegle do Lewisa Hamiltona zaczynającego zmagania na drugiej pozycji, był to doskonały przepis na wspaniałe widowisko i niezapomniane emocje. Jak było w rzeczywistości? Zapraszamy do podsumowania.
Start sprintu
Po zgaszeniu czerwonych świateł zdecydowanie lepiej od Lando Norrisa wystartował Lewis Hamilton. Starszy z Brytyjczyków zajął wewnętrzną, bardziej przyczepną stronę toru, co w kombinacji z lepszą reakcją przy starcie dało mu prowadzenie w wyścigu. Wspomniany wcześniej kierowca McLarena wywieziony na zewnętrzną stracił trakcję i wyjechał poza tor, tracąc przy tym 6 pozycji. Praktycznie od początku rywalizacji głównymi aktorami początku sprintu była para Verstappen – Sainz. Reprezentant Ferrari zaciekle atakował swojego rywala z Red Bulla, który nie znajdował się nawet w zasięgu DRS za poprzedzającym go Fernando Alonso. W wyniku niezadowalającego tempa bolidu, urzędujący mistrz świata intensywnie uskarżał się na pracę baterii. Jeśli chodzi o parę kierowców znajdującą się przed Holendrem, na 5 okrążeniu Fernando Alonso tracił do Hamiltona około 1.4 sekundy.
Pierwsze problemy i powrót Verstappena
Niewiele było trzeba aby już na początkowym etapie rywalizacji doszło do mniejszych, lub większych incydentów na torze. Po pierwsze, Lance Stroll dość uporczywie uskarżał się przez radio zespołowe na niebezpieczną jazdę Nico Hulkenberga, a w efekcie ścigania się na starcie dwóch partnerów zespołowych z zespołu Sauber, Valtteri Bottas uszkodził przednie skrzydło. Na 7 kółku, wszystko wskazywało na to, że Max Verstappen odzyskał właściwe tempo. Holender zdołał wyprzedzić Fernando Alonso i ruszył w pogoń za Lewisem Hamiltonem, narzekającym na pracę swojego auta w wolnych zakrętach. Na 8 okrążenia różnica pomiędzy obydwoma kierowcami wynosiła około 0.6 sekundy. Mocno wyróżniającym się aspektem pracy Red Bulla, w porównaniu do Mercedesa, czy Ferrari jest niezwykła stabilność samochodu. Gdy inne auta, ślizgały się w poszczególnych zakrętach toru w Chinach, Sergio Perez i jego partner zespołowy wjeżdżali w nie ze szczególną gracją
Verstappen liderem
W końcu stało się nieuniknione. Wraz z końcem 9 okrążenia, w drugiej strefie DRS, goniący rywala Verstappen, wyprzedził Lewisa Hamiltona. O różnicy tempa obydwu z kierowców niech świadczy fakt, że na następnym kółku Verstappen znajdował się już ponad 2 sekundy przed 7-krotnym mistrzem świata. Wszystko wskazywało na to, że końcówka sprintu będzie stała pod znakiem rywalizacji trójki Alonso-Sainz-Perez, jadących niezwykle blisko siebie. Ostatni z wymienionych miał niezłą szansę na awans o jedną pozycję, kosztem Sainza, który zblokował koła na 13 okrążeniu, jednak ostatecznie Hiszpan dał radę obronić pozycję. Do trójki kierowców zaczęli dołączać inni – Leclerc zbliżył się na około pół sekundy do Pereza, a Monakijczyka gonił Norris ze stratą wynoszącą 0.8 sekundy. Pomimo relatywnie niewielkich różnic pomiędzy wspomnianymi kierowcami, próżno było szukać jakichkolwiek wyprzedzeń. Nieco rozrywki dał kibicom Alex Albon, który wyprzedził Nico Hulkenberga na prostej startowej.
Końcówka zmagań
Na 15 okrążeniu rywalizacji problemy z trakcją zgłosił Sergio Perez, co niemal natychmiastowo próbował wykorzystać Charles Leclerc. Doszło nawet do próby ataku, jednak Meksykanin zdołał się wybronić. Kółko później doszło do istnego szaleństwa. Notujący coraz gorsze tempo Alonso bronił się przed atakującym go Sainzem. Kierowcy walczyli na tyle zaciekle, że doszło do kontaktu podczas próby kontrataku w wykonaniu starszego z Hiszpanów. W efekcie, doszło do przebicia opony w Aston Martinie, a Alonso zmuszony był zjechać do boksów. W trakcie wspomnianego kontrataku, obydwaj kierowcy wyjechali dość szeroko, co wykorzystał Sergio Perez, który awansował na trzecią lokatę. Chwilę później do doskonałego manewru w wykonaniu Leclerca doszło w dojeździe do przedostatniego zakrętu, gdzie „na żyletki” wyprzedził swojego partnera zespołowego. Wyglądało na to, że kontakt Sainza z Alonso mógł wpłynąć na tempo kierowcy Ferrari, bowiem notował on coraz słabsze czasy. W pewnym momencie było blisko, a zostałby zepchnięty na szóstą pozycję przez Lando Norrisa, jednak Hiszpan zdołał obronić pozycję. Ostatecznie, sobotni sprint wygrał Max Verstappen, znajdując się przed drugim Hamiltonem i trzecim Norrisem.