
Szafnauer obawia się nowych przepisów
Czy samochody Formuły 1 zbliżą się osiągami do swojej niższej serii F2 w 2021 roku? Wydaje się to absurdalne, ale tak właśnie twierdzi szef Racing Point Otmar Szafnauer.
FIA i zespoły zatwierdziły kilka miesięcy temu pakiet radykalnych zmian, które wejdą w życie wraz z początkiem sezonu 2021. Ich celem, w dużym skrócie, ma być zniwelowanie różnic w stawce i sprawienie, by wyścigi stały się bardziej emocjonujące. Wynegocjowane zmiany powinny także pomóc mniejszym zespołom, które w tym momencie mają marne szanse na podjęcie rywalizacji z gigantami pokroju Mercedesa czy Ferrari.
Jednak Szafnauer, który kieruje przecież jednym z takich małych zespołów, uważa, że wprowadzane z dobrymi zamiarami modyfikacje w regulaminie mogą mieć niezamierzone negatywne skutki. W rozmowie z motorsport.com Rumun stwierdził, że choć nowe zasady powinny mu się podobać, to jest pełen obaw.
Boję się, że za bardzo ogłupimy ten sport, próbując sprawić, że każdy będzie mógł wygrać w niedzielę. Jeśli nagle okaże się, że jesteśmy o sześć sekund wolniejsi, to już nie będzie Formuła 1 i będzie trzeba spowalniać Formułę 2.
Szafnauer wolałby, żeby skupiono się na ograniczaniu budżetu i otworzono projektantom drogę do uzyskania optymalnej wydajności. W ten sposób wygrywać mieliby ci, którzy przy niskim budżecie najlepiej zaprojektują swoje auta, nie zaś wydające na to dużo więcej od innych ekipy.
Nie jest to jednak pierwszy raz, kiedy środowisko Formuły 1 straszy swoich kibiców ogromnym spowolnieniem tempa. Dla przykładu, przed rewolucją silnikową w 2014 roku, kiedy zmienialiśmy jednostki napędowe na obecne, również pojawiały się takie negatywne wieści z paddocku. Dobrze wiemy, że niedługo potem okazało się, że zamiast zwolnić, F1 przyśpieszyła. Dlatego wszelkie tego typu zapowiedzi powinniśmy traktować z dystansem i poczekać na to, co faktycznie przyniosą nam nowe przepisy.
Źródło: motorsport.com