
Maranello przygotowało nowy silnik dla SF12
Miniony sezon 2020 przyniósł znaczny spadek mocy w bolidach napędzanych silnikami Ferrari. Prawdopodobnie największy od dekady. Oprócz samej Scuderii wyraźnie cierpieli na nim także jej klienci – Haas i Alfa Romeo.
Powodem takiego obrotu spraw dla, jeszcze niedawno, pretendentów do mistrzostwa było zbyt duże naciągnięcie niektórych przepisów. W ramach umowy z FIA, Ferrari wycofało się ze swoich pomysłów, tracąc spore „stadko” koni mechanicznych. Zapewniło także, że będzie pomagać w wykrywaniu takich nieprawidłowości w przyszłości, a Federacja nie wyciągnęła żadnych poważniejszych konsekwencji i nie podała szczegółów dotyczących przewinienia.
Ferrari i tak jednak musiało przecierpieć swoje. Brak ich największego atutu, jakim była najwyższa moc silnika, sprawił, że czerwone bolidy snuły się gdzieś w połowie stawki. Zarówno ekipa z Maranello, jak i jej klienci musieli spisać sezon 2020 na straty. Ciągle zgłaszali jednak swoje uwagi do pracy jednostki napędowej.
Pomimo ograniczeń regulacyjnych na nowy rok, Ferrari wykorzystało wszystkie dostępne żetony na pracę nad jednostką napędową. Początkowo mówiono o rewolucyjnym silniku, który miał być wzorowany na Mercedesie. Jednak złe doświadczenia z kopiowaniem Niemców – jak w przypadku tylnego zawieszenia – sprawiły, że Scuderia postanowiła pozostać wierna własnemu stylowi. Nowa jednostka ma łączyć interesujące rozwiązania z tym, czego nauczono się w 2020 roku. Włosi pokładają duże nadzieje w prędkościach maksymalnych swojej jednostki.
Według serwisu motorsport.com i dziennikarza blisko związanego z Ferrari, mają oni używać zupełnie nowych głowic cylindrów, z którymi mają nadzieję na maksymalne wykorzystanie paliwa i zwiększenie ciśnienia wewnętrznego w komorze spalania do momentu osiągnięcia ustawionego na 500 barów limitu regulacyjnego. Tym nowym cylindrom towarzyszyć będzie nowa korona tłoka i przeprojektowane kolektory dolotowe do wałka rozrządu. W Ferrari liczą także na poprawę w obszarze odzyskiwania energii w celu zmaksymalizowania wydajności MGU-K.
To jednak nie koniec zmian w SF12, które będą prowadzić Carlos Sainz i Charles Leclerc. Poprawiono także skrzynię biegów, której kształt ma być bardziej dopracowany i aerodynamiczny, co pozwoli poprawić upakowanie tyłu. Według źródeł bliskich Ferrari, nowy samochód będzie o kilka centymetrów dłuższy niż SF1000, który cierpiał na ten sam problem co Ferrari z ostatnich lat, czyli kłopoty ze zbyt dużymi oporami powietrza.
Źródło: caranddriver.com